środa, 17 kwietnia 2013

Od Piano Cd. Aticcus'a



Czułam się jakby kamień spadł mi z serca. Ogromnie się cieszyłam, że się nie obraził. W głowie zaczęły mi latać różne myśli. To przypadek, czy w końcu nie? A może los tak chciał? Może potknęłam się celowo? Ach... Tak wiele bym dała, żeby to wiedzieć! Trejkotałam coś przy uchu Aticcus' a jak ja to zwykle potrafię, ale pies mnie widocznie nie słuchał. Nagle coś we mnie uderzyło, jakaś myśl. A jeśli on się jednak obraził? Jeśli on tylko tak udawał, żeby nie zrobić mi przykrości? Aż się we mnie gotowało, tyle pytań chciałam mu sypnąć.
- Aticcus wszystko w porządku? - zapytałam nie pewnie i ukradkiem patrząc mu w oczy.
- Yyy... Tak, tak, zamyśliłem się tylko. Powtórzysz? - wytłumaczył. Był jakiś taki rozkojarzony i zdezorientowany.
- Nie trzeba już, chyba pójdę. - odpowiedziałam smętnie, spuściłam łeb i odeszłam bez pożegnania. Byłam na siebie wściekła. Jestem głupia i niezdarna! Czego akurat ja? Wpadłam do ośrodka jak burza, tylko z piorunami złości, które dosięgną każdego na mojej drodze. Ignorowałam słowa innych takie jak "Cześć!", albo "Coś ty taka nie w sosie?". Z łoskotem runęłam na dywan i zamarłam bez ruchu. Potem zaczęłam scenami przypominać sobie ten spacer. Co chwila z oczy ciurkiem płynęły mi łzy. Beczałam już na dobre kiedy za sobą usłyszałam znajomy głos.
- Piano? - zapytał pies. Odwróciłam się i zobaczyłam Balta. Szybko odwróciłam łeb w inną stronę, by na niego nie patrzeć.
- Co ci jest? - zapytał ze zdziwieniem.
- Nic. - warknęłam lecz w moim głosie było coś z żalu i smutku. Co chwila głos mi się załamywał. Nie brzmiało to jak warknięcie, bardziej jak łkanie.

<Balto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz