sobota, 13 kwietnia 2013

Od Piano



Siedziałam w pokoju i liczyłam leniwie upływające minuty. Zastanawiałam się z kim mogłabym pójść na imprezę. Tak bardzo chciałam, alby to był Balto, ale... ścisnęło mnie w gardle, on jest już zajęty. Przykryłam łeb łapami i zalałam się smutkiem. Nie, nie płakałam. To do mnie nie podobne, ale wylewałam do siebie swoje żale. Kto na mnie spojrzy? To ja powinnam spojrzeć prawdzie w oczy... Jestem brzydka i głupia. Nie nadaję się nawet dla kulawego psa. I czemu ja się dziwię Balto 'wi? Nie mam nic do Tiny. Nawet ją lubię, ale jedno co mnie odpycha to, to, że śmiertelnie jej zazdroszczę. Zazdroszczę jej wyglądu, charakteru, a najbardziej... przyjaźni Balta. Głęboko westchnęłam, podniosłam gwałtownie głowę bo usłyszałam czyjeś kroki. Nagle do pokoju wszedł Balto. Starałam się być jak zawsze, ale ciężko było ukryć to moje rozdrażnienie i żal, wypływający z serca jak wrząca lawa.
- Cześć, Piano. - przywitał się i wesoło zamerdał ogonem.
- Witaj. - rzekłam jak na swój marny sposób wesoło.
- Coś ty taka przybita? - zapytał pies.
- Nic takiego. - wzruszyłam ramionami.
- Z kim idziesz na imprezę? - ponownie zadał mi pytanie. - Ja idę z... - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Tak, tak, wiem z Tiną. - przewrałam psu. - Ja chyba w ogóle nie idę, bo nie mam pary. - odparłam i obojętnie, lecz w sercu znacząco, położyłam się na dwyanie. Nie wiedziałam co teraz myśli Balto. Jedno było pewne, ja czułam pustkę i brak czegoś ważnego, bardzo ważnego... przyjaźni? A może czegoś więcej? Nie wiem sama.

<Balto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz